W związku z działaniami Domu Maklerskiego W Investments inwestorzy zostali narażeni na straty przekraczające ponad 600 milionów złotych. Skoro jednak skala naruszeń była tak rażąca, to dlaczego temat afery nie „przebił” się do nagłówków gazet ?
Od czego się zaczęło
Spóła została założona w 2012 r., początkowo działała jako autoryzowany doradca na rynku NewConnect by w 2013 r. otrzymać pozwolenie na działanie w formie firmy inwestycyjnej (tj. domu maklerskiego). W investments od początku wyróżniało się na tle innych domów maklerskich szeroką ofertą instrumentów finansowych, których nie oferowała konkurencja. Szczególną uwagę inwestorów przykuwały fundusze inwestycyjne umożliwiające pośrednią inwestycje w ziemię rolną, obligacje spółek publicznych, grunty leśne czy też spółki celowe zajmujące się prowadzeniem domów spokojnej starości. W Investments reklamując swoje usługi zapewniała atrakcyjną, gwarantowaną stopę zwrotu mieszczącą się w przedziale od 8% do 12 % w skali rocznej. Certyfikaty inwestycyjne oferowanych funduszy początkowo były skierowane do klienta zamożnego, gdyż minimalny zakup opiewał na 40 000 EURO. Spółka mogła pochwalić się również do połowy 2016 r. zyskami z prowadzonych funduszy oscylujących w okolicach 50%.[1]
W Investments zaczęło mieć problemy z finansowe, w 2016 r., gdy weszły w życie przepisy regulujące obrót ziemią rolną. Spółka we wrześniu 2016 r. zrezygnowała z prowadzenia swoich funduszy , przekazując zarząd nad nimi Meriridian Fund Managment. W grudniu tego samego roku znaczna część inwestorów zdecydowała się na sprzedaż swoich certyfikatów. Finalnie jednak zlecenie zakupu zostało zredukowane niemal do 99%, co za tym idzie inwestorzy otrzymali tylko 1/100 zainwestowanych środków.
Gwarantowany zwrot z inwestycji – czyli książkowy przykład misselingu
Podczas dystrybucji produktów oferowanych przez W Investments sprzedawcy porównywali ich bezpieczeństwo do lokat bankowych oraz obligacji Skarbu Państwu. Przeciętnemu konsumentowi taki sposób ulokowania środków kojarzy się z pełnym bezpieczeństwem oraz gwarancją zwrotu z inwestycji. W rzeczywistości zapewnienia doradców sprzedających te instrumentów finansowych pozostawały jedynie pobożnymi życzeniami. Certyfikaty inwestycyjny, czy też akcje spółek publicznych podlegające obrotowi charakteryzują się dużą zmienną w zakresie wartości ceny pojedynczego instrumentu. Wynik finansowy takiej inwestycji uzależniony jest najczęściej albo od działania samego emitenta albo od rynkowej gry popytu czy podaży. Certyfikaty inwestycyjne nie mają nic wspólnego z gwarantowanym zyskiem. Inwestor, który chce ulokować środki w sposób bezpieczny powinien być świadomy ryzyka wiążącego się z certyfikatami, w których emisji brała udział W Investments .
Samo przypisywanie ryzykownym instrumentom finansowym cech produktów bezpiecznych jest techniką „starą jak świat”, wywodzącą się z praktyki Wall Street, której najbardziej jaskrawy przykład mogliśmy zobaczyć podczas kryzysu z 2008 r.. Takie nieuczciwe działanie doradców jest oczywistym wprowadzaniem klientów w błąd a na gruncie prawnym roboczo jest nazywane „misselingiem”.
Kwestię tę w polskim ustawodawstwie w szczególności reguluje Ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów[2] posługując się szerszym terminem „praktyki naruszające zbiorowe interesy konsumentów” oraz „nieuczciwej praktyki rynkowej”. W zakres powyższych pojęć wchodzi właśnie min. działanie polegające na oferowaniu konsumentom usług finansowych, które nie odpowiadają potrzebom tych klientów. Przy dystrybucji instrumentów W hInvestments bez wątpienia mieliśmy do czynienia z misselingiem. Sprzedawcy certyfikatów inwestycyjnych znali potrzeby oraz poziom akceptowanego przez klientów ryzyka. Pomimo tej wiedzy świadomie wprowadzali konsumentów w błąd porównując ryzykowne certyfikaty inwestycyjne do instrumentów gwarantujących zwrot zainwestowanych środków.
Kto odpowie za straty poniesione przez inwestorów ?
Działalność nieuczciwych sprzedawców w przypadku wystąpienia straty u klienta może rodzić odpowiedzialność odszkodowawczą po stronie podmiotów, w których imieniu działali doradcy. Nieuczciwa podmiot może odpowiadać w szczególności na zasadach odpowiedzialności deliktowej (uregulowanej min. w art. 415 k.c.) oraz kontraktowej (np. art. 471 k.c.). Uprawnienia poszkodowanych klientów wynikają również bezpośrednio z Ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym [3], która w art. 12 wskazuj, że konsument może domagać się min:
– usunięcia skutków praktyki – co do zasady oznacza żądanie od przedsiębiorcy przywrócenia stanu sprzed naruszenia lub zagrożenia spowodowanego czynem niedozwolonym [4] czyli np. zwrotu zainwestowanych środków
– złożenia jednokrotnego lub wielokrotnego oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie – np. oświadczenia o odkupienia od klienta nabytych instrumentów
– naprawienia wyrządzonej szkody na zasadach ogólnych, w szczególności żądania unieważnienia umowy z obowiązkiem wzajemnego zwrotu świadczeń oraz zwrotu przez przedsiębiorcę kosztów związanych z nabyciem produktu – w przypadku uznania umowy za nieważną strony są zobowiązanie do zwrotu wzajemnych świadczeń
W praktyce występuje więc wiele potencjalnych podstaw odpowiedzialności nieuczciwych sprzedawców. Trzeba jednak zaważyć, że każdy z przepisów wymaga spełnienia nieco odmiennych przesłanek. Poszczególne podstawy odpowiedzialności jednak wzajemnie się nie wykluczają. Nie ma przeszkód aby konsument w sporze z instytucją finansową stosował szeroką argumentację, która może przedstawiać alternatywne rozwiązania sporu. Zgodnie z powyższymi wskazaniami, różne mogą być również finalne rozstrzygnięcia sporu. To czy powinno dochodzić się unieważnienia umowy, odkupienia instrumentów czy też uznania umowy za nieważną jest zależne od stanu faktycznego sprawy. Niezależnie od wybranej drogi, każde postępowanie będzie zmierzać finalnie jednak do zwrotu zainwestowanych przez konsumenta środków.
Z doniesień medialnych możemy dowiedzieć się, że w dystrybucji instrumentów oferowanych przez W investments brały udziału między innymi Alior i BOŚ bank. Klient może kierować swoje roszczenia bezpośrednio do tych instytucji jeżeli stosowały wobec niego misseling. Depozytariuszem prowadzącym rejestr aktywów funduszy powiązanych z W investments prowadził ponadto Raiffeisen Bank, który powinien zapewnić aby dochody funduszu były wykorzystywane w sposób zgodny z przepisami prawa i ze statutem funduszu. W przypadku udowodnienia mu niedochowania obowiązku w pieczy nad działalnością nadzorowanej instytucji bank ten również może ponosić potencjalnie odpowiedzialność wobec konsumentów.
Inwestorzy, którzy ponieśli stratę w związku z ulokowaniem środków w instrumenty powiązane z W investments mają więc wiele podstaw prawnych do dochodzenia swoich roszczeń. Krąg potencjalnych podmiotów ponoszących odpowiedzialność ponadto nie ograniczenia się jedynie po samego maklera. Przed skierowaniem sprawy na drogę sądową, każdy z konsumentów powinien jednak skonsultować swoją sytuację z prawnikiem w celu oceny najskuteczniejszych kroków.
Opóźniona reakcja nadzoru finansowego.
Sposób oferowania instrumentów finansowych W investments łudząco przypominał dystrybucję obligacji korporacyjnych Getback S.A. w wyniku, której klienci stracili ponad 2,6 miliarda złotych. W obydwu przypadkach zachodząc uzasadnione podstawy do uznania, iż w stosunku do klientów był stosowany misselling. Pomimo, że W investments prowadziło swoją działalność od 2016 r. KNF podjął stosowne działania dopiero w 2017 r.. Pod koniec 2018 r. w związku z całą „aferą” na Raiffeisen została nałożona kara w wysokości 55 milionów. Jest to najwyższa sankcja nałożona w historii przez nadzorcę na bank działający na terenie Polski. Sama wysokości sankcji utwierdza jedynie w przekonaniu o zasadności roszczeń konsumentów. W dalszej kolejności KNF nałożył karę na Alior Bank za dystrybucję instrumentów finansowych bez odpowiednich umów z klientami. Finalnie w związku z całą aferą CBA zatrzymało 30 osób a śledztwo wciąż jest w toku.
Oczywiście sam fakt, że KNF dostrzegł skalę nadużyć związanych z działalnością W investments powinien cieszyć. Z drugiej jednak strony reakcja nadzorcy beż wątpienia była ponownie spóźniona. KNF nie jest również bez winy, gdyż w końcu to on wydał domowi maklerskiemu pozwolenie na prowadzenie działalności. Gdyby odpowiednie środki nadzoru zostały podjęte szybciej klienci nie byliby narażeni na tak ogromne straty. Nałożone na banki kary ponadto w żaden sposób nie powodują, że konsumenci odzyskają zainwestowane środki. Dla większość inwestorów zainicjowanie drogi sądowej wydaje się być więc jedynym rozwiązaniem.
Zainwestować środki w certyfikaty powiązane z W investments i szukasz rozwiązania prawnego ? Zgłoś się do mnie – bezpłatnie przeprowadzę wstępną analizę Twojej sprawy i ocenię szanse na zwrot utraconych środków.
[1] https://www.fxmag.pl/artykul/w-investments-niewygodna-historia-piramidy-finansowej-pod-panstwowym-nadzorem
[2] Tj. Ustawa z dnia 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów Dz.U.2020.1076
[3] Tj. Ustawy z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (Dz.U.2017.2070)
[4] leksiewicz Izabela, Ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. Komentarz, LexisNexis 2013 r.
0 Komentarzy